Ostatnie chwile przed Półmaratonem

23 marca 2017
Share on FacebookPin on PinterestTweet about this on Twitter

Przed nami weekend obfitujący w wielkie półmaratony. O miano największego powalczy Warszawa oraz Poznań. W obu biegach spotkamy wspaniałych zawodników, wytrawnych bymatorów i osoby debiutujące na tym dystansie. Debiutanci zadają sobie od kilku dni pytanie co robić na chwilę przed startem. Postaram się rozwiać Wasze wątpliwości.

 

Zmniejsz kilometraż – nie usypiaj mięśni.

W ostatnim tygodniu mocno zmniejszyliście ilość kilometrów w swoim treningu. Pamiętajcie jednak, aby podtrzymać tonus mięśniowy i nie zapomnieć o krótkim rozruchu zarówno w piątek jak i sobotę. Polecam 2 lekkie kilometry, gimnastykę rozciągającą oraz kilka dynamicznych rytmów. Myślę, że Wam to nie zaszkodzi, a mięśniom nie da usnąć przed startem.

Wysypiaj się!

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Obowiązki w pracy czy w domu zmuszają do szybkiej pobudki. Postaraj się zatem wcześniej położyć. Wyłącz telewizor, odłóż telefon. Jeśli masz problem z zaśnięciem poczytaj książkę, która uspokoi Twój organizm i powoli znuży do snu. W sobotni poranek pozwól sobie na trochę dłuższe leniuchowanie, a wieczorem połóż się w miarę wcześnie. Myśl o półmaratonie może pokrzyżować plany szybkiego zaśnięcia.

Nie zapominaj o jedzeniu.

To już nie czas na zrzucanie zbędnych kilogramów przed startem. Teraz warto dorzucić zdrowych węglowodanów do diety, aby glikogen w mięśniach nam buzował. Jedz dużo kaszy gryczanej, ciemnych makaronów i ryżu. Unikaj wysokoprzetworzonych produktów, sztucznych sosów i fast foodów. Warto również na te dni odstawić produkty mleczne jeśli masz potem problemy z brzuchem. Staramy się jeść zdrowo i lekko. Nie zapominaj o nawadnianiu nawet jeśli nie chce się pić. Alkohol? Myślę, że nikogo nie zbawi jak odpuści piwko w piątek czy drinka w sobotę. Przyjdzie czas na świętowanie w niedzielę.

Odbiór pakietu.

Nie zostawiaj na ostatnią chwilę. Skorzystaj z możliwości i przyjdź po niego już w piątek lub w sobotę z rana. Unikniesz kolejek, tłoku i niepotrzebnego pośpiechu. Znajdź też chwilę na Expo, gdzie będziesz mógł uzupełnić garderobę lub kupić żele na start. Po powrocie z biura zawodów naszykuj strój startowy. Niech on czeka na Ciebie już w torbie. Po co rano się zrywać i szykować. Zawsze będziemy mieli czas na reakcję jeśli czegoś zapomnieliśmy. Rano może być już za późno. Oprócz stroju startowego weź dodatkową bluzę lub worek foliowy na rozgrzewkę. Na początku może być chłodno, ale już na linii startu emocje wezmą górę i rozgrzane ciało popędzi niczym na skrzydłach.

Niedzielny poranek.

To już ten dzień. Za parę godzin wszyscy będziemy stać na linii startu. Każdy przyjmuje inną taktykę. Ja wstaję około 3,5 godziny przed startem. Nastawiam kawę, korzystam z toalety. W momencie kiedy kawa się parzy, robię śniadanie. Ostatnio bardzo dobrze na mnie wpływa ryż z masłem orzechowym i daktylami. Połączenie węglowodanów i tłuszczy daje mi poczucie nasycenia i moc do rywalizacji. Można również to zmiksować na jednolitą masę. Smakuje wybornie! Po śniadaniu i kawce zapewne jeszcze raz zobaczę co w trawie piszczy tzn. odwiedzę toaletę. W zależności od miejsca startu zawsze staram się być tam nieco szybciej. Unikam korków, tłoku w tramwajach itp. Spokojnie zajmuje miejsce na hali gdzie mogę się przebrać. Spotykam znajome twarze, swoich zawodników, wymieniamy ostatnie wskazówki przedstartowe. To jest ten czas, w którym każdy z nas próbuje trochę zapomnieć o zbliżającej się rywalizacji i odstresować się ile się tylko da. Przed samym startem warto zrobić lekką rozgrzewkę, trochę potruchtać, rozruszać stawy, lekko rozciągnąć – Pamiętajcie NIC NA SIŁĘ! Spokojnie, powoli podbijamy rytm serducha. W strefie startu zameldujmy się chwilę wcześniej, aby zająć dogodną pozycję. Wtedy też zdejmuje worek foliowy lub bluzę i czekamy na wystrzał startera.

Trzymam za Was mocno kciuki. Pamiętajcie – spokojnie zacznijcie! Nie dajcie się porwać „chwili” na starcie. Trzymajcie swoje tempo i mocno finiszujcie.

„Biegacz to nie ten, kto szybko biega. To ten, który nie ustaje w walce.” Marc Buhl