Drugi czas na mojej liście

28 marca 2017
Share on FacebookPin on PinterestTweet about this on Twitter

Półmaraton w Poznaniu zawsze był bliski memu sercu. To w stolicy Wielkopolski rozpoczęła się moja przygoda z bieganiem. To w mieście Koziołków w 2010 roku pobiegłem 1.32 debiutując na dystansie półmaratonu. Od tamtego czasu przebiegłem jednak tysiące kilometrów. Zmieniłem swoje bieganie. Zmieniłem się jako biegacz.

W niedzielę po raz kolejny stanąłem na starcie w Poznaniu. Drugi raz przyszło mi finiszować na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Tym razem w przepięknie zaaranżowanej hali targowej. Zanim jednak do tego doszło musiałem swoje odrobić w pracy. W piątek i sobotę spotkaliśmy się na targach Expo na stoisku TRIATHLONISTA.com. Miło było mi, że tak licznie przybyliście do nas. Zapraszamy częściej na ul. Swoboda 14 do sklepu stacjonarnego 🙂

Wracając do niedzielnego biegu. Pogodę mieliśmy wyśmienitą. Słoneczko, niska temperatura i delikatny wiatr. Wszystko wskazywało, że to dobry dzień na ściganie. No może w moim przypadku wszystko oprócz uczucia zmęczenia nóg po odstaniu dwóch dni na stoisku. Nie było co się mazać. Trzeba było pokazać, że człowiek Owoc się nie poddaje.

Równo o 9.00 ruszył kolorowy tłum biegaczy. Pierwsza część trasy wiodła przez Rondo Kaponiera, okolicę Cytadeli i Garbarami. Była to również moim zdaniem najszybsza część trasy. Następnie koło AWF, Drogą Debińską w stronę jedynego, większego podbiegu na ul. Hetmanskiej. Potem już kroczyliśmy w stronę stadionu Lecha Poznań i Grunwaldzką do mety.

Pierwsze 5 kilometrów, jak wcześniej myślałem, okazało się najszybsze i wyszło w okolicy 17.30. No trochę pofolgowałem 🙂  Kolejne piątki już trochę bardziej rozsądnie. Spokojnie podbiegłem pod Hetmańską by zostawić siły na finisz. Od 17 km to już tylko walka ze sobą. Udało się minąć jeszcze kilku zawodników, którzy odjechali mi na początkowych kilometrach. To tylko dodawało mi sił. Nie kontrolowałem zbytnio czasu. Wiedziałem tylko, że na 10km miałem czas 35.40. Kolejny raz na zegar spojrzałem dopiero na mecie. Kolejny raz wyszło, że uwielbiam finiszować, a meta ma magiczną moc przyciągania! Nagle po minięciu 19 kilometra zostałem sam. Zostałem tylko ja, asfalt i zbliżająca się meta. Postanowiłem nie odpuszczać i ostatni raz tego dnia przycisnąć ile sił w nogach!

Cóż to było dla mnie za zdziwienie kiedy wbiegłem na halę MTP i zobaczyłem na zegarze 1.15.xx. Wiedziałem, że będzie to rewelacyjny czas. Wiedziałem, że będzie to mój drugi czas w historii. Byłem przeszczęśliwy z uzyskanego rezultatu. Przede wszystkim cieszy, że został uzyskany z treningu do pełnego dystansu Triathlonu, który czeka mnie już w sierpniu. Duża dawka roweru, basen i mniejsza ilość treningu czysto biegowego nie wpłynęła źle na uzyskany rezultat.

Chciałbym również nadmienić, że w poznańskim półmaratonie wzięło udział wiele osób, z którymi na codzień współpracuje. Były nowe rekordy życiowe, były również półmaratonskie debiuty. Serdecznie Wam gratuluję! Pamiętajcie jednak, że nie kończymy zabawy! Trenujemy dalej i spełniamy sportowe marzenia!